Tu gra Red, sam wiesz jak to jest...

emachel

Spojrzałeś się. Przed Tobą rysowała się piękna panorama Pallet Town - miasta, w którym spędziłeś całe swe młodzieńcze życie. Czułeś, że czas już stąd się ruszyć.

W rękach ściskałeś pokeballa ze swoim pierwszym pokemonem - Treecko, ostatnią pamiątką, która została Ci po ojcu. Westchnąłeś. Cztery lata. Cztery jebane lata nie dawał o sobie już znać... To było stanowczo za długo.

Twoja mama nie chciała, żebyś odchodził. Mówiła, że to zbyt niebezpieczne i że boi się, byś zaginął jak jej ojciec... Dlatego obiecałeś jej, że będziesz dzwonił i dlatego miałeś przy sobie pokenav. Dostałeś też na odchodne 1000$ i trochę kanapek oraz pokekarmy dla Treecka.

Spojrzałeś się na swój pokenav, była godzina 13:55, przed chwilą jeszcze jadłeś obiad w domu... Wzruszyłeś rękoma. Teraz liczyła się tylko podroż. Przed Tobą była trawiasta droga, a za nią Viridian City.

====
Witaj i baw się dobrze ^^

Red

Schowałem pokenav spowrotem do kieszeni i myślałem jak to teraz będzie podrużować jak samotny wilk. Wypouściłem Treecko z pokeballa i mówię do niego. -Cóż przyjacielu na tę chwilę czekaliśmy 4 lata więc czas byśmy wyruszyli w podróż-mówiąc to ostatni raz zerknołem na Pallet Town po czym ruszyłem w stronę Viridian City.

emachel

Pisz w czasie teraźniejszym.
====

Opuściłeś więc swe rodzinne miasto i skierowałeś się w stronę Viridian... Droga była krótka, raczej prosta i bez przeszkód. Mimo to, oczywiście coś musiało się stać...

Nagle, ni stąd ni zowąd usłyszałeś krzyk. Nie byłeś pewien, czy to był krzyk pokemona, czy człowieka, ale tajemnicze coś Cię zaintrygowało. Nie wiedziałeś tylko czy podejść do tego czegoś, czy może lepiej nie.

Spojrzałeś się na swojego Treecko. Stał obojętnie, jakby w oczekiwaniu, zupełnie gdyby nic nie słyszał. A może tak było w istocie? Może to wszystko Ci się tylko zdaje?...